Dawno, dawno temu zajmowałam się bieganiem bardziej profesjonalnie. Konkretnie biegałam przez płotki.
Chodziłam do sportowej szkoły podstawowej. W trzeciej klasie przechodziło się test sprawnościowy, po którym części osób proponowano przejście do tzw. klasy sportowej. Ach, jak ja chciałam być wśród wybrańców! I te wymarzone zielone spodenki - bo zaszczyt noszenia zielonych spodenek gimnastycznych przysługiwał tylko klasom sportowym. Dla reszty obowiązywał kolor granatowy.
Test przeszłam, rodzice - po namyśle - również wyrazili zgodę. I tak zamiast dwóch godzin w-fu tygodniowo miałam osiem. O, pardon - szybko przestaliśmy używać nazwy "w-f" do tych zajęć. To był trening :). Nazwa o tyle słuszna, że zajęcia odbywały się na pobliskim obiekcie AZS
Teraz z nostalgią wspominam to wszystko - ale wtedy, gdy człowiek kończył trening zlany potem, a na drugi dzień tyłem schodził po schodach, bo przodem mięśnie odmawiały posłuszeństwa - oj, ciężko bywało.
Pamiętam również obozy kondycyjne - wbieganie na Gubałówkę w obrzydliwej listopadowej pogodzie, czy bieganie dookoła Zwardonia, gdzie dla odmiany był śnieg taki do połowy uda i trzeba było pamiętać o wysokim podnoszeniu nóg, bo inaczej człowiek rył nosem w śniegu.
Potem na długie lata o bieganiu i całej otoczce z nim związanej zapomniałam.
Czemu "natchło" mnie z powrotem na - swoją drogą- coraz bardziej popularne - bieganie?
Cały rok 2012 minął mi pod znakiem chorowania: anginy, zapalenia zatok,mniej lub bardziej upierdliwe wirusówki, niekończące się kaszle. Zrozpaczona robiłam masę badań, posiewów, łykałam leki stymulujące odporność. Nawet dałam pokroić w środku mój nos licząc na to, że jak będę miała prostą przegrodę i drożne zatoki, to może moje infekcje górnych dróg oddechowych dadzą mi spokój.
Owszem, dały. Na rzecz dolnych dróg oddechowych: kropką nad i było zapalenie płuc i dwutygodniowy pobyt w szpitalu.
Owszem, dały. Na rzecz dolnych dróg oddechowych: kropką nad i było zapalenie płuc i dwutygodniowy pobyt w szpitalu.
Stwierdziłam, że mam tego dosyć, że coś muszę zrobić. Może jak zacznę biegać, to coś się naprawi?
Strój do biegania miałam, buty nawet też - bo od czasu do czasu nieregularnie wychodziłam do pobliskiego parku. Musiałam jeszcze poczekać, aż mój organizm dojdzie po zapaleniu płuc do ładu i składu - bo na początku dostawałam zadyszki po przejściu z pokoju do pokoju, a po wycieczce do pobliskiego sklepu po pieczywo, zasypiałam ze zmęczenia.
W listopadzie, dwa miesiące po wyjściu ze szpitala, zrobiłam moje pierwsze kółko po parku. Było wolno, dystans mizerny, dyszałam jak lokomotywa - ale było!
Potem odkryłam uroki aplikacji endomondo - tego, że da się policzyć ile biegam. I w jakim tempie. I jeszcze zobaczyć całą trasę, którą się biegło. Ooo to fajne - mogłam sobie obserwować co robię i ścigać się sama ze sobą. Jednym słowem: zaczęłam się wciągać :)
Zaczęłam sobie podczytywać różne artykuły o bieganiu. Czasem żaróweczka mi się w głowie zapaliła: aaaa - to po to w podstawówce trenerka zamęczała nas przebieżkami! Oooo - to po to są skipy i znienawidzony przeze mnie swego czasu skip B. Ahaaaa - to po to ta mordęga w głębokim kopnym śniegu!
20 stycznia wzięłam udział w VIII Biegu o Puchar Bielan. Dystans w sam raz dla osoby, która niedawno zaczęła regularne bieganie - 5 km. Poszło mi lepiej niż zakładałam. Oficjalny czas: 25:37.
Teraz następny cel: zejść poniżej 25 minut. A potem...zobaczymy :)
Jak ktoś chce poczytać jak to matkę trojga dzieci nosi w pogodę i niepogodę ;) - zapraszam:)
Na odporność polecam Nursea Betarutin
OdpowiedzUsuńZawiera beta-(1,3/1,6)-D-glukan który oprócz innych korzystnych działań jest immunomodulatorem.
Trzeba go brać koniecznie codziennie. Ja osobiście nie mam wystarczającej systematyczności, a zaprzestanie brania skończyło się u mnie przeziębieniem.
Moja mama bierze go od roku i udało jej się ani razu nie chorować a pracuje z ludźmi. Jeszcze jedna osoba z rodziny go bierze i również nie choruje od roku, z jednym wyjątkiem. Zachorowała raz na wyjeździe bo na czas wyjazdu przestała brać.
Mam za sobą kurację Luivac-em - to taka doustna szczepionka aktywizująca system ochronny organizmu na receptę. W trakcie jej brania złapałam potworne zapalenie zatok - więc nie mam zaufania do różnych cudów - wianków ;). Na razie łykam tran w tabletkach, biegam i odpukać na razie nic mnie nie bierze.
UsuńBetaglukan to w zasadzie naturalny suplement diety... Nie powinien zaszkodzić.
UsuńZa wiki: "Stanowi on składnik budulcowy ścian komórkowych drożdży, grzybów i zbóż, np. owsa i jęczmienia.
Istnieją jego dwa izomery 1,3-D/1,6-D i 1,3-D/1,4-D. Pierwszy z nich jest nierozpuszczalny w wodzie i występuje m.in. w produktach piekarniczych. Drugi (1,3-D/1,4-D) jest rozpuszczalny w w wodzie i obecny tylko w nieprzetworzonych produktach naturalnych takich jak otręby z jęczmienia i owsa."
Tran oczywiście też dobry. No i ruch.
Dużo zdrówka życzę!
Dzięki Kamil za informacje. Szczęśliwie na razie się trzymam :)
UsuńAga, gratulacje! ja czekam aż mi się blizna po cc zagoi i też ruszę. zrobię to z zazdrości, hehe ;) zazdrości o męża mojego dobry humor, kondycję i chudy wygląd :)
OdpowiedzUsuńmam podobne przemyslenia odnośnie wyglądu, tyle, że dzieci sztuk jedna więcej i ciut starsze najstarsze. ale - będzie dobrze. mój mąż po roku treningów wyruszył w maratonie warszawskim i dał radę, to ja choćby w krótszych biegach ruszę.
będę do Ciebie zaglądać i kibicować :)
pozdrawiam,
Kasia
Och , dawno nie zaglądałam do Ciebie: gratuluję malucha!
Usuńbędę Cię dopingować i kibicować :)
dziękuję :)
Usuń