Skąd pomysł na bieg na Gran Canarii?
Cóż – z masy ulotek nabranych przy okazji innych biegów – nie
pamiętam już czy w Barcelonie czy w innym miejscu.
Polecieć na Gran Canarię, miejsce,
które głównie kojarzy się z leniuchowaniem i plażowaniem, po to,
żeby pobiegać? Czemu nie :) Później jeszcze dołączył do tego plan pożyczenia rowerów i motocykla.
Tibor, mój mąż, pierwotnie napalił
się na maraton. Tak bardzo, że nawet zapisał się na niego. Potem
jednak ogarnęły go wątpliwości: Ja jakoś średnio byłam chętna
do zaczynania roku od 42 kilometrów. W dodatku okazało się, że
trasa maratonu to dwie pętle przez Las Palmas. Dwa razy biec tymi
samymi ulicami?
Ponieważ oprócz dystansu
maratońskiego można było wziąć udział w półmaratonie i biegu
na 10 km, postanowiliśmy zapisać się na połówkę. I tu kończy
się to co proste :)
Małżonek napisał do organizatorów,
że zmienił zdanie i czy można by go przepisać na krótszy
dystans. Otrzymał odpowiedź, że ma się nie martwić, skoro
jeszcze nie uiścił opłaty; strona www i tak będzie zmieniana
nową, w czerwcu przez nową witrynę zapisze się jeszcze raz, stary
zapis będzie nieważny.
Więc czekaliśmy sobie grzecznie na
czerwiec. I przyszedł czerwiec. I przyszedł dzień, w którym
światło dzienne miała ujrzeć nowa strona. I mijały dni następne,
kilka dobrych tygodni minęło. I nic. No tak. Hiszpania. Mañana.
Nie pamiętamy niestety dokładnie jak
długi poślizg mieli organizatorzy – ale coś w okolicach miesiąca z
tego co pamiętam.
Wreszcie. Jest! Małżonek rzucił się do
zapisywania. Poznałam to po tym, że na maila przyszła mi wiadomość "thank you for registering”. Cóż z tego, skoro nie wiadomo było
jak zapłacić za bieg. Konto zostało założone, można się było
zalogować na stronie i nic z tego logowania nie wynikało poza tym,
że u góry widniał napis, że jest się zalogowanym:)
Mail do organizatora. Tak, tak,
rzeczywiście mają mały błąd na stronie, zaraz go naprawią. To
oni usuną nasze konta i mamy zarejestrować się jeszcze raz.
Najpierw okazało się, że pomimo
zapewnień konta nie zostały usunięte i nie można się było
jeszcze raz zarejestrować, bo strona twierdziła, że już istnieje
takie konto. Kolejny mail do orgów. Tak, tak, oni bardzo przepraszają
– teraz już powinno być ok. Nie było ok. tym razem strzałki na
stronie, które miały biegacza przenosić na następny krok
rejestracji, działały na odwrót – te do przodu w rzeczywistości
cofały na poprzednią stronę. Spoko – jak już człowiek się
zorientował o co biega – dał sobie radę. znów widzę w mailach "thank you for registering”. Niestety i tym razem
nie udało się zobaczyć strony z płatnościami.
Mail do organizatora. Tak, tak, bardzo
przepraszają. Proszą o spróbowanie jeszcze raz – usuną stare
konto, założymy nowe.
Założone. Jest! Thank you for registering po raz kolejny. Próba płacenia
kartą – nie udaje się. Żadna karta nie wchodzi – nie wiadomo
dlaczego.
Mail do organizatora. Tak, tak –
rzeczywiście odkryli mały błąd. To oni usuną nasze konto, proszę
założyć je jeszcze raz – i tak dalej i tak dalej...
Zaczynamy od nowa. Znów próba. Thank you for registering again. Znów
bez powodzenia. Tym razem orgowie stosują standardową odpowiedź
administratora „dziwne, u mnie działa”. No a u nas nie. Po
kolejnej wymianie maili, dostajemy zgodę na przekazanie opłaty
startowej przelewem na nr konta i już po miesiącu prób Zostaliśmy
oficjalnie wpisani na listę startową Disa Gran Canaria Media Maraton
PS. Dziś, już po biegu usiłowałam
zerknąć na oficjalne wyniki. Przeszukałam witrynę biegu wzdłuż
i wszerz – nie znalazłam. Tibor podrzucił mi pomysł, że może
trzeba się zalogować. Ale konto zakładał mi on i nie
za bardzo już kojarzył wpisywane dane.
Spróbowałam na czuja – nie
udało się. Ale jest opcja „nie pamiętam hasła” - super!
Wpisałam maila i ...na stronie ukazała się informacja, że konto
osoby, która posługuje się takim mailem jest zablokowane.
Podejrzewam, że to dalekie echa sytuacji opisanej wyżej. Ale jakim
cudem, pomimo zablokowanego konta, organizatorzy przysłali mi przed
biegiem informację na tegoż maila o przyznanym mi numerze startowym –
to już pozostanie ich słodką tajemnicą ;)
O urokach Gran Canarii – czyli co
robiliśmy w dni poprzedzające bieg i o samym biegu – w następnych
wpisach.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałam, gdzie chcesz wsiadać :-):-) zanim zrozumiałam, że chcesz się za siebie wziąć. Powodzenia! Nawet jeśli początki będą trudne, ciało sobie przypomni dawna aktywność
UsuńKomentarz zawiera lokowanie produktu ;-)
Usuńnie mogę się doczekać kolejnych wpisów! :)
OdpowiedzUsuńWinszuję cierpliwości i samozaparcia :-D
OdpowiedzUsuńA propos standardowej odpowiedzi admina, to jest taki dowcip - przychodzi informatyk do lekarza:
- Panie doktorze, wątroba mi wysiada.
- Dziwne, u mnie działa...
CHCE SIE ZAREJESTROWAC NA CRAN CANARIA MARATON 2018 I ODRZUCA MOJĄ REJESTRACJĘ. NIE WIEM O CO CHODZI...CO WPISAĆ W POLE POD NR KOSZULKI? TŁUMACZY MI TO " IMIĘ LICZBY" albo "bib number name" ? pomóżcie proszę.
OdpowiedzUsuńA oni Cię nie proszą o podanie imienia jakie wydrukują na numerze startowym?
Usuń