niedziela, 30 grudnia 2018

Jaki byłeś roku 2018?

Jaki byłeś roku 2018?
Kalendarz nieubłaganie pokazuje, że grudzień ma się ku końcowi. A to znak, że wszystkie szanujące się blogery ruszają z rocznymi podsumowaniami :) Ruszę i ja, tym bardziej, że ostatni wpis jest z początku listopada i już trochę wiatr zaczął na blogu hulać :) W 2016 roku urodziłam czwarte dziecko. Końcówka 2016 plus 2017 rok, to było dochodzenie do siebie po porodzie i cesarce, powrót do formy, szukanie...

czwartek, 8 listopada 2018

Harpaganowe harce

Harpaganowe harce
Wiosną tego roku mój mąż dopiął wreszcie swego i udało mu się zdobyć tytuł Harpagana na trasie mieszanej (czyli 50 km pieszo i 100 km na rowerze). Nie pożegnaliśmy się jednak z tą imprezą, gdyż dziecię nr 1 zażyczyło sobie udziału na trasie rowerowej. Tibor z Wiktorem zapisali się więc na rowerową pięćdziesiątkę, a ja sobie pomyślałam, że może skorzystam z okazji i spróbuję pobawić się z mapą na czymś...

piątek, 19 października 2018

Join the mudness!

Join the mudness!
Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Miało mnie tu nie być. Na cztery dni przed startem została podjęta decyzja, że tym razem pass, logistyka nas przerosła. A teraz -  byłam tu. Z czołówką na głowie, wśród migających czerwonych lampek innych biegaczy, właśnie wybiegiwałam swoją wielką łemkowską przygodę. Zakręt i skręt w polną drogę. Na zakręcie ktoś stał i kibicował. Wariat. Przecież jest środek...

czwartek, 4 października 2018

40. Maraton Warszawski

40. Maraton Warszawski
Pozwolicie, że na początek zacytuję samą siebie? "Już kiedyś pisałam: do życiówki trzeba mieć dzień konia, musi się zgrać wszystko. Treningi, forma, zdrowie, pogoda, jedzenie, strategia. Dziś mialam dzień konia. " Tak pisałam na FB po dotarciu na metę. To teraz to rozwinę :) Pogoda była prawie idealna. Może gdyby ciut mniej wiało wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego, napisałabym, że była idealna...

środa, 3 października 2018

Pedzo konie Pą betonie

Pedzo konie Pą betonie
Jeśli ktoś zgłupiał widząc tytuł wpisu i zaczął się zastanawiać co to ma wspólnego z Maratonem Warszawskim - to uprzejmie informuję, że nic :) Zanim zacznę opisywać maraton, cofnę się w czasie do lipca. Wiem, wiem - to bardzo odgrzewane kotlety - ale te kotlety były tak dobre, że po prostu muszę do nich wrócić. O czym mowa? A o triatlonie w Bydgoszczy. A konkretnie mówiąc o sztafecie na dystansie...

piątek, 7 września 2018

Matki na gigancie

Matki na gigancie
W środę 15 sierpnia skoczyłam ze spadochronem, a w sobotę wsiadłam razem z Hanią w auto i pognałyśmy w kierunku gór. Wyjazd zaplanowałyśmy kilka tygodni wcześniej. Padło na Tatry, bo...to Tatry :) Podróż dla mnie była dość ciekawym przeżyciem - bo z jednej strony nie mogłam się odczekać ubrania butów, założenia plecaka, a z drugiej w mojej głowie wciąż wszystko buzowało po skoku. Wiecie, że w McDonald's...
Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger